niedziela, 15 lutego 2015

Let it start! Malezja 2014

ZACZYNAMY
5.00 rano, niewyspani, ale pełni pozytywnej energii wsiadamy do Polskiego Busa do Warszawy. 



Malezyjska pogoda niczym z lasów deszczowych zaskoczyła nas już w drodze do stolicy :) 



LOTNISKO
Czas na lot. Na szczęście Luftchansą nie Malesia Airlines :) do Singapuru z przesiadką we Frankfurcie. Spędzamy miło i kreatywnie czas wolny do odlotu przed nami 24h w podróży ......



Airplane, airports, lot of air












Frankfurt przywitał nas deszczowo z godzinnym opòźnieniem 





Nasz samolot do Singapuru ❤️ 









Singapur - część 1

DOLECIELIŚMY :)

Dotarliśmy do Singapuru po 13 godzinnym locie z Frankfurtu



Kolejka do odprawy z lotniska

Bagaże są więc możemy wyruszać do następnego punktu - Johr Bahru :)



Singapur - Johor Bahru

Zaraz po przylocie do Singapuru wyryszyliśmy do Johor Bahru, miasta przyległego do Singapuru, za granicą malezyjską by dostać się do hotelu Me & You. Spędziliśmy w Singapurze niecałe 2 godziny podziwiając miasto z okien metra, gdy jechaliśmy na dworzec autobusowy do Johor Bahru, jednak powrócimy do Miasta Lwa już za 2 tygodnie by zobaczyć coś więcej niż metro :)
Aby dojechać do hotelu, musieliśmy przejść przez granice i przesiadać się trzy razy, porozumiewając się tylko na migi gdzie jak czym dojechać niepewni dokąd zabiorą nas szaleni kierowcy malezyjskich autobusów :)
Nadal twierdząc, że to cud, dotarliśmy i przygotowujemy się do dalszej podróży.
Jutro o 7.00 wylatujemy z lotniska w Johor Bahru na Borneo do Kuching , przesiadamy się na kolejny samolot do serca bornejskiej dżungli- Parku Narodowego Mulu :)
I oczywiście nierozłaczne zdjecia z dziś :)


Granica Singapur- Malezja
Jeden z wielu autobusow w ktorych spędziliśmy dziś wiele,  wiele godzin
Taaak znaleźliśmy hotel !
Nieżywi padliśmy na łóżka :) 
Dobranoc wszystkim :)
Agata :)







Mulu National Park


Nie było nas aż trzy dni, dla nas tylko trzy dni. Zleciały nam one bardzo szybko.
Bez dostępu do internetu, w samym środku malezyjskiego buszu spędziliśmy wspaniały czas odkrywając dziką przyrodę, zwierzęta bornejskiej dżungli. 


Po męczącej wielogodzinnej podróży zaraz po wyjściu ze śmigłowego samolotu ruszyliśmy z plecakami pieszo 1.5 km trasą w kierunku Parku Narodowego Mulu. 
Wejściem do parku jest zawieszony na linach drewniany most. 







Po zakwaterowaniu w parku odbyliśmy pierwszą 2 godziną wędrówkę po lesie tropikalnym





Gdy tylko zapadł zmrok, wyposażeni w latarki poszliśmy w poszukiwania gekonów, wielkich włochatych pająków, jadowitych węży i ropuch (z przewodnikiem oczywiście :D )







Następnego dnia po zjedzeniu azjatyckiego śniadania składającego się z makaronu Bi Hoon i naleśnikow ruszyli łodziami do jaskini Wind (wiatru) i Clearwater (czystej wody), po czym zażyliśmy kąpieli w cuuuudownej rzece zaraz przy jaskini. 








Po obiedzie w chińskiej knajpce poszliśmy zobaczyć Jaskinie Long i największą na świecie jaskinię Deer Cave gdzie żyją setki tysięcy nietoperzy. W jaskini unosił się niezbyt przyjemny zapach ich odchodów :D 






Pod wieczór, gdy mieliśmy wychodzić z jaskini zaczął padać ulewny tropikalny deszcz. Deszcz nie był zbyt długi, podało niecałe 30 min. 

Gdy tylko skończyło padać oczekiwaliśmy na punkt programu- wieczorny wylot nietoperzy z jaskiń na polowania. Jest to niesamowity widok oglądać tysiące nietoperzy lecących w wielkich grupach do lasu tropikalnego. 
Po tym pomału wróciliśmy ciemnym lasem wyposażeni tylko w latarki do ośrodka….
Odważna mama Ania nie chciała ich nawet używać więc szliśmy sami całą drogę ciemnym, wydającym mnóstwo dziwnych dźwięków lasem…… 






Ostatni dzień w Mulu.
Rano przed popołudniowym wylotem postanowiliśmy pójść na Conopy Walk czyli 0.5 km ścieżkę w lesie…po mostach linowych :)





          Pierwsze dni naszej podróży możemy uznać z pewnością za udane. Świetnie spędziliśmy czas w otoczeniu pięknej natury. 

A pisząc ten post właśnie jedząc przepyszne dania szykujemy się do lotu o 15.00 do Kuching, następnego punktu naszej wyprawy, gdzie zamierzamy odwiedzić Park Narodowy Bako, a w nim nosale :)

Pozdrawiamy i do następnego połączenia z internetem :)

Agata

Kuching część 1

Po przylocie z Mulu, gdy tylko wsiedliśmy do taksówki w stronę hotelu Waterfront Loge zaczęło ulewnie padać. 
Pierwsza malezyjska ulewa, która myśleliśmy, że potrwa tylko chwilę rozwinęła się w wielogodzinne opady.
Przemykając pod arkadami domów, szukaliśmy „Bus Station” obok Wet Market. Okazało się, że żadnego dworca a nawet nędznego przystanku nie ma i nigdy nie było. Autobus zatrzymuje się po prostu na rogu ulicy i „każdy o tym wie”. Dla wszystkich planujących podróż do Bako na dole postu pomocna informacja jak dostać się do parku Bako :)




Zjedliśmy na ulicy malezyjską potrawę Laksę. W końcu z pełnym żołądkiem wróciliśmy do hotelu.
Tam recepcjonista uświadomił nam, że autobus do Bako na machnięcie ręki zatrzymuje się na przeciwko hotelu Waterfront Loge i do tego na PRAWDZIWYM przystanku! :)
Bogatsi o wiedzę dotyczącą transportu mogliśmy spokojnie zasnąć.


Laksa

Mleczko sojowe


Bako


31/08/2014
Wcześnie rano busem przyjechaliśmy do wioski Bako. Na przystani kupiliśmy bilety i zapłaciliśmy za wcześniej zarezerwowany nocleg po czym popłynęliśmy łodzią korzystając z czasu przypływu do Parku Narodowego Bako.


Bako jest najstarszym parkiem Borneo znajdującym się zaraz przy wybrzeżu a jego główną atrakcją są małpy szczególnie te z gatunku Probostisics (Nosale). 

Przeszliśmy się po głównej plaży, odpływ pozwolił nam na spacer do plaży Sapi. Podziwialiśmy kraby, ryby potrafiące chodzić po piasku, jaszczurki i inne.

Jako pierwszą trasę wybraliśmy ścieżkę nr 3 na plażę Paku. Droga jest stroma i męcząca ale spokojnie daliśmy radę :) , pot spływał po majtach. 
Plaża była cudowna!






Na południową trasę wybraliśmy ścieżkę Delima, gdzie po drodze spotkaliśmy Nosale! Cała rodzina była zaraz koło nas, śledziliśmy ją przez ponad 2 godziny, jeden mały Nosalek wyszedł nam nawet na spotkanie :) 


Jako, że zbliżał się przypływ i coraz śmielej dawała znaki zbliżająca się burza wróciliśmy do ośrodka. 
Tam na drodze do naszego domku spotkaliśmy całą gromadę bawiących się na trawie i drzewach małp. 

O 20.00 udaliśmy się na nocny spacer w poszukiwaniu zwierzątek. Spotkaliśmy dwa węże 3 pająki 2 żółwie 3 śpiące ptaki i gniazdo jaskółek, skorpiona oraz mnóstwo patyczaków. Niestety nie mieliśmy szczęścia zobaczyć Slow Larkin, pojawia się rzadko, przewodnik widział go ponad miesiąc temu. :((

01/08/2014
Zaraz po śniadaniu wyruszyliśmy w najdłuższą i najpiękniejszą zaplanowaną trasę do plaży Pandan Kecil. Droga była niesamowicie męcząca chociaż miała zaledwie 2,7 km. Wspinaliśmy się po korzeniach, chodziliśmy po drewnianych mostach a w końcu dostaliśmy się na rajską plażę wyjętą niczym z obrazków w google :D






Nie bez powodu w parku Bako ostrzega się turystów, aby nie wynosili jedzenia poza wyznaczonym terenem stołówki. Jako grzeczni turyści przestrzegaliśmy tej zasady. 
Zdesperowana i głodna banda małp zdecydowała się na zmasowany atak na otwartej przestrzeni stołówki. Padliśmy ofiarą rozwścieczonej hordy, której jeden z członków ukradł Adamowi puszkę ze smacznym sokiem a inny wstrętny małpiszon poczęstował się frytkami. No i było po lunch’u. 
Człowiek jest zdecydowanie wolniejszy od małpy i nie ma z nią żadnych szans. Nie warto też próbować z nimi walczyć, ponieważ potrafią być naprawdę groźne. Widzieliśmy jak atakowały próbującego je przegonić mężczyznę. Robiły to w sposób zorganizowany i grupowy. Przewaga stada i nierówne siły z góry skazują człowieka na przegraną.W przypadku tego turysty skończyło się to na kilku ugryzieniach w łydkę. AŁA!!!!

Nasza puszka :D

Jedyna słuszna zasada zjadać posiłki w środku i nie trzymać w ręku niczego, co przypomina jedzenie. 
Te milutkie niewinnie wyglądające małpeczki potrafią w oka mgnieniu przemienić się w zorganizowany gang przestępczy, z którym nie warto zadzierać. My  ludzie boimy się ich one nas natomiast nie.



Po południu wybraliśmy znów na poszukiwania Nosali. Ścieżka Delima poprowadziła nas do pokaźnego haremu Nosali. Przez ponad godzinę obserwowaliśmy te niezwykłe zwierzęta. Byliśmy pod wrażeniem ich zwinności i  nadrzewnych akrobacji. Gdy tylko wróciliśmy do centrum parku okazało się, że trzy nosale siedzą na drzewie przy naszym domku :)

02/08/2014


W ostatnim dniu w Bako postanowiliśmy ponownie wypocząć na plaży Pako. Po kilometrowej wspinaczce rozkoszowaliśmy słońcem, wodą i pisaliśmy dla Was post :)

O godzinie 14.00 popłynęliśmy w stronę wioski Bako, skąd wróciliśmy do Kuching. 





A tak tym razem powstawał post :)